Sesja rodzinna to zazwyczaj sesja z udziałem rodziców i ich pociech. Tak to się zazwyczaj odbywa, ale tym razem postanowiłem zatytułować w ten sposób mój wpis mimo, że dzieci na zdjęciach nie uświadczycie.
Gdy moja dobra koleżanka Kasia, napisała do mnie z prośbą o przygotowanie dla jej rodziców specjalnej sesji fotograficznej, wiedziałem, że muszę szybko łapać za kalendarz i szukać dogodnego terminu na spotkanie.
Sesja rodzinna…bo…gdy Kasia brała ślub…też poprosiła mnie o zdjęcia. Dlatego uważam, że tytuł wpisu, oddaje charakter nowego zlecenia, które Pixel Studio, wykonało z niejedną łezką w oku…
Portret miłości.
Kiedyś przyjdzie jeszcze czas na bardziej emocjonujący wpis, ale tutaj niejako mogę zapoczątkować nieco bardziej uczuciową stronę mojej pracy. Każdy kto do mnie przychodzi, przynosi ze sobą swoją historię. Bardzo często sesja zdjęciowa w studio fotograficznym ma pomóc w realizacji marzeń modela lub modelki. Często sesję, są nastawione na to, że setki lub tysiące oczu będą oglądać dzieło mojej pracy. To sprawia, że spoczywa na mnie, jako na fotografie z malowniczego Tarnobrzega, spora odpowiedzialność.
Zdarzają się również historię, takie jak rodziców Kasi. Opowieść o blaskach i cieniach małżeństwa, okraszona wesołym uśmiechem osoby, która ufa, że sesja zdjęciowa jej rodziców, będzie pamiątką, na którą będą patrzeć tylko wybrani.
Co ma większą wartość? Portret miłości? Sesje fotograficzne realizowane dla osób, które potrzebują je by piąć się po szczeblach kariery? Czy sesje zdjęciowe dla zakochanej pary, która oprawi je w stonowaną ramkę i powiesi sobie nad łóżkiem?
To pytanie pozostawiam dla Was do rozstrzygnięcia…A może…nie ma na nie odpowiedzi…
Sesja rodzinna 36 lat później.
To sporo czasu. Nie ma co. Część moich modelek ledwo przekracza połowę tego wieku czy piszą do mnie na Facebooku. Tym bardziej, sesja rodzinna 36 lat po ślubie to wielka rzecz.
Jak to jest, że ludzie potrafią spędzić całe życie razem? Wydaję mi się, że jest tak dlatego, bo kiedyś gdy coś się psuło, to daną usterkę naprawiano zgodnie ze swoimi umiejętnościami. Dziś często zepsute rzeczy, od razu, wyrzucamy do kosza. Czy to znak czasów? Czy może tamte pokolenia ludzi były inne?
Jakby nie było, nasza sesja rodzinna – w sumie to poczułem się trochę jak brat Kasi:), przebiegła świetnie. Wszystko układało się po naszej myśli. Malowniczy park i zabytkowe budynki stanowiły zgrany krajobraz dla dwójki zakochanych.
Moi modele mimo braku doświadczenia w pracy przed aparatem, bardzo szybko reagowali na moje sugestię i niejednokrotnie, przejmowali inicjatywę. Były takie momenty, szczególnie wtedy gdy mało mówiłem, że tata Kasi patrzył na swoją żonę, tak jak niejedna kobieta by sobie tego życzyła.
Ale zauważyłem – szczególnie gdy naciskałem spust aparatu by zrobić kolejne ujęcie – szybkie rozbłyski światła między moimi modelami. Początkowo wziąłem to za załamania słońca, potem za jakąś usterkę sprzętu. Nie podzieliłem się moimi obawami z rodzicami Kasi, bo nie byłem pewien czy coś mi się tylko przywidziało.
Czasem gdy przeglądam tamte zdjęcia, widzę delikatne smugi jasnego żółtego światła; jednak gdy przyglądam się uważniej – znikają.
Nie wiem…co to może być…
A Wy? Jeśli macie pomysł, dajcie znać, może dzięki Wam ktoś dostrzeże…no właśnie…co takiego?
Bardzo się cieszę że miałem przyjemność zrealizować tą sesją. Fotografowanie ludzi którzy po 36 latach wspólnego życia potrafią jeszcze na siebie patrzeć w „taki” sposób jest mega inspirujące. Dziękuję Wam moi drodzy za zaufanie.
Sesję wykonaliśmy w pięknym parku Coomby Abbey i jego ogrodach i tym razem miałem osobę która całość sesji skrupulatnie dokumentowała. Była to Kasia, córka moich modeli która sprezentowała sesją swoim rodzicom na 36 rocznicę ślubu.
I również tym razem pamiątkowe zdjęcie i coś extra kilka zdjęć z zza kulis 🙂
Oczywiście jeśli chcielibyście zrobić super niespodziankę również swoim rodzicom lub bliskim Wam osobom to zapraszam do kontaktu i zaplanujemy dla nich wspaniałą niespodziankę.